cookies



Kalendarz wydarzeń

marzec 2024
P W Ś C Pt S N
26 27 28 29 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Nadchodzące wydarzenia

Brak wydarzeń

Newsletter

Wpisz swój e-mail jeśli chcesz otrzymywać nowe informacje dotyczące przebiegu projektu.


W Anglii cenią wiedzę

Kiedy wróciłam do Polski z certyfikatami uprawniającymi do pracy z osobami niepełnosprawnymi i szukałam pracy, zazwyczaj słyszałam: „Co pani sobie wyobraża? Musiałaby pani pięć lat studiować pedagogikę specjalną. My tu nie robimy żadnych tańców i hulanek z podopiecznymi!” I ja tą całą wiedzę w Polsce po prostu zmarnowałam – mówi Aleksandra Gajdała, która w Anglii pracowała z osobami starszymi, autystycznymi, cierpiącymi na zespół Aspergera.

Czym się pani zajmowała w Polsce, przed wyjazdem do Anglii?
W 2002 roku ukończyłam antropologię społeczną, a potem studia podyplomowe z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi. Oprócz tego moją pasją były (i są) zajęcia ruchowe – choć nie skończyłam szkoły baletowej, tańczyłam w różnych łódzkich grupach tanecznych. Pasjonuję się też jogą. Najpierw prowadziłam warsztaty ruchowe z dorosłymi. Później na trzy lata znalazłam pracę w centrum wellness. Jego właścicielka zadzwoniła do mnie z propozycją prowadzenia zajęć jogi oraz relaksacyjnych, umówiłyśmy się na spotkanie i tak się wszystko zaczęło.

Miała pani uprawnienia do prowadzenia zajęć jogi?
W Polsce istnieje bardzo duży problem z potwierdzaniem kwalifikacji uzyskanych poza formalnym tokiem nauczania, a co za tym idzie, nie można ich wykorzystać w budowaniu ścieżki zawodowej, planowaniu kariery, szukaniu dobrej pracy. Takim przykładem jest joga. Certyfikacją nauczycieli jogi, którą uprawiam, zajmuje się międzynarodowe Stowarzyszenie Jogi Iyengara. Aby uzyskać uprawnienia, trzeba przejść trzyletni intensywny kurs, każdy rok zajęć kończy się egzaminami. Certyfikat uprawnia do uczenia jogi metodą Iyengara na całym świecie, ale polskie prawo go nie honoruje. Stowarzyszenie przez wiele lat konsultowało się z Ministerstwem Edukacji Narodowej i wyższymi uczelniami, usiłowało doprowadzić do tego, by w Polsce uznawano jego dyplomy, ale nic nie osiągnęło. Tę sytuację nieco zmienił dopiero polski matematyk, nauczyciel akademicki, któremu udało mu się wprowadzić kursy jogi do oficjalnego akademickiego obiegu za sprawą Katedry Rekreacji katowickiej AWF. Po odbyciu rocznego kursu otrzymuje się państwową legitymację instruktora rekreacji ruchowej o specjalności fitness – ćwiczenia psychofizyczne w oparciu o system ćwiczeń hatha-jogi. Dostaje się po nich uznawany w Polsce certyfikat. Ja też taki kurs skończyłam niemal równolegle z kursem odbytym w Stowarzyszeniu.

Jak wyglądała rozmowa kwalifikacyjna zanim dostała pani posadę instruktora jogi? Czy w pracy były jakieś szkolenia, kursy?
Właścicielkę centrum wellness interesowały przede wszystkim moje zaświadczenia dotyczące zajęć ruchowych i jogi. Pytała mnie o zainteresowania, znajomość angielskiego. W pracy rozwijałam się na własną rękę, chodziłam na różne kursy, sama za nie płaciłam. Dla właścicielki sprawdzianem moich kwalifikacji była liczba klientów oraz stopień ich zadowolenia,  nie interesowało jej, jak ja te kwalifikacje uzyskuję.

Jak się pani znalazła w Anglii?
Byłam na urlopie wychowawczym. Mój mąż, który prowadził pracownię informatyczną w ramach warsztatów terapii zajęciowej dla dorosłych, dostał ofertę pracy w Anglii, w Residential Home (domu całodobowej opieki dla osób z różnymi upośledzeniami) koło Brighton. Pojechał na rozmowę i tak się spodobał, że zaproponowali mu etat i dom z ogrodem dla całej rodziny. Obiecali też, że gdy tylko skończy się mój urlop wychowawczy, pomogą mi znaleźć pracę. To wszystko, żeby go zachęcić! Zgodziłam się pojechać na rok. Wyjechaliśmy w październiku, w lutym kończył się wychowawczy. W styczniu zaczęłam szukać pracy – było bardzo wiele ofert dla pracowników opieki społecznej. Najpierw poszłam na rozmowę do ośrodka, gdzie pracował mąż. Spotkała się ze mną kierowniczka całej placówki. Nie pytała o studia, nie oglądała dyplomów, interesowały ją przede wszystkim moje doświadczenia z osobami niepełnosprawnymi. W Polsce pracowałam z takimi ludźmi jako wolontariusz, byłam też zaprzyjaźniona z uczestnikami warsztatów terapii zajęciowej, które prowadził mąż. Spodobałam się. Okazało się jednak, że angielskie przepisy nie pozwalają na pracę małżeństw w tych samych instytucjach. Szukałam dalej. Wysłałam ofertę do sześciu różnych miejsc – domów pomocy społecznej, placówki, która zajmowała się dzienną opieką nad osobami starszymi, a także ośrodka dla osób z autyzmem i zespołem Aspergera, prowadzonego przez duże stowarzyszenie.
Dostałam odpowiedź z pięciu instytucji, zaprosili mnie na rozmowy, choć w Anglii często rekrutacja odbywa się drogą internetową, wypełnia się tylko formularze aplikacyjne. Wpisuje się tam wszystko to, co w naszym CV, jest także dodatkowa strona na tzw. list motywacyjny.  

O co panią pytano w trakcie rozmów kwalifikacyjnych?
Pierwszą rozmowę miałam w ośrodku opieki nad osobami starszymi. Prowadziły ją dwie menedżerki i podopieczna – starsza pani niesprawna ruchowo (chodziło o to, by zobaczyć, jak zareaguję, czy będę umiała nawiązać z nią kontakt). Całe spotkanie trwało pół godziny. Nie interesowały ich moje studia, natomiast pytały o doświadczenia i zachowanie w konkretnych sytuacjach, na przykład: proszę sobie wyobrazić, że pani podopieczny dostaje ataku, pani nie wie, co mu jest, jak zareaguje? To pytanie akurat dotyczyło znajomości angielskiego prawa, które – inaczej niż w Polsce – zakazuje opiekunom interwencji w takich sytuacjach – należy wezwać lekarza. O tym przepisie wiedziałam, bo mąż miał taką sytuację w swoim ośrodku.
Drugą rozmowę kwalifikacyjną miałam w stowarzyszeniu, które w dwóch regionach Anglii prowadzi pięć ośrodków dla dorosłych i dzieci z autyzmem oraz zespołem Aspergera. Tam z kolei, bardzo uważnie przejrzeli wszystkie moje papiery, łącznie z dyplomem, i bardzo dokładnie wypytali, czym się zajmowałam w Polsce, czy pracowałam już z osobami niepełnosprawnymi, jaki mam do nich stosunek, kontakt z nimi. Dostałam też od razu do wypełnienia formularz sprawdzający moje umiejętności językowe  – są bardzo ważne, bo w tego typu ośrodkach trzeba wszystko raportować, opisywać najdrobniejsze zdarzenia i czynności. Musiałam także odpowiedzieć na pytania o zachowanie w trudnych sytuacjach, na przykład, jak zareaguję, gdy zauważę, że któryś z pracowników źle traktuje podopiecznych.
W obu rozmowach pytano mnie, czy osiągnęłam któryś ze stopni NVQ (national vocational qualifications) – opisujących kwalifikacje zawodowe, element angielskiej ramy kwalifikacji. Poziomów NVQ jest pięć. Osiągnięcie któregoś z nich nie jest obowiązkowe, ale pożądane. W stowarzyszeniu od razu zaproponowano mi szkolenie zawodowe, umożliwiające uzyskanie stopnia NVQ.

Jakie umiejętności i wiedza są potrzebne na tych poziomach?
Jeśli chodzi o opiekę społeczną, to na poziomie pierwszym, najniższym, trzeba mieć podstawowe doświadczenie w takiej pracy, niekoniecznie z osobami niepełnosprawnymi – ktoś mógł na przykład pomagać starszym ludziom w robieniu zakupów, gotowaniu czy sprzątaniu. Każdy kolejny stopień poszerza wymagane umiejętności i wiedzę. Drugi wymaga już dwuletniego doświadczenia zawodowego, potwierdzonego przez pracodawcę i uprawnia do stanowiska starszego opiekuna, który kieruje grupą opiekunów oraz organizuje ich pracę. Mając stopień trzeci, można się starać o stanowisko menedżera ośrodka. Jeśli stowarzyszenie ma kilka placówek w regionie, można nimi kierować i koordynować ich pracę, jeśli ma się stopień czwarty.

Którą ofertę pani przyjęła?
Zdecydowałam się na pracę w ośrodku dziennym stowarzyszenia w rejonie West Sussex, niedaleko Brighton – ich formy opieki nad autystykami przypominają nieco nasze warsztaty terapii zajęciowej. Część podopiecznych – głównie tych z zespołem Aspergera, mieszkała samodzielnie lub z rodzinami, opiekunowie odwiedzali ich w domach, organizowali zajęcia, wychodzili do kina, na kręgle, basen, do muzeum, inicjowali wycieczki w plener, pomagali w domu, nie wyręczając, tylko motywując i wspierając. Zainteresowała mnie ta praca, miałam nadzieję, że sobie poradzę. Jednocześnie w weekendy opiekowałam się osobami starszymi.

Czy w ośrodek umożliwił pani udział w szkoleniu, tak jak obiecał?
Już pierwszego dnia zapytali, kiedy mogę pójść na szkolenie. Ustaliliśmy, że zacznę naukę następnego dnia. Pierwsze zajęcia były teoretyczne (m.in. przepisy prawa, bardzo rozległe wiadomości na temat autyzmu i zespołu Aspergera). Szkoliła mnie pani z dyplomem z poziomu NVQ 3 – każde nasze spotkanie trwało trzy godziny. Ponadto dostawałam materiały do nauki w domu, musiałam także wypełniać testy wiedzy. Bardzo mi się to szkolenie podobało, bo od razu wiedziałam, czego mam się spodziewać, co mi się w pracy przyda, nie było drętwych wykładów i wtłaczania do głowy ogólnej wiedzy. Kurs trwał trzy miesiące, został potwierdzony certyfikatem, w którym opisano dokładnie zakres szkolenia –  a więc wiadomo było, czego się nauczyłam. Jednocześnie przez pierwsze dwa tygodnie jeździłam do podopiecznych wyłącznie z opiekunami, którzy mieli dyplomy z poziomu stopnia drugiego NVQ i pod ich okiem poznawałam stan oraz potrzeby chorych. Uczyłam się na przykład, jakie lekarstwa im podawać – czyli czysta praktyka. Dopiero po zaliczeniu zajęć praktycznych i otrzymaniu stosownego certyfikatu mogłam ich odwiedzać sama.

W Anglii inaczej więc niż w Polsce dba się o rozwój kompetencji pracownika?
Między Polską a Anglią są znaczne różnice – w naszym kraju sama musiałam się o to zatroszczyć, natomiast tam pracodawca ma wręcz obowiązek szkolić – to on przypomina, pilnuje, żebym się rozwijała, daje mi pełną informację o kursach. To jest po prostu zupełnie inne podejście do pracownika i wcale nie zależy od tego, czy firma jest bogata, czy nie. Jeśli nie potrafiłam sprecyzować tego, czego chcę się nauczyć, pracodawca sprawdzał, co do tej pory zrobiłam, widział, jakie mam braki i proponował konkretne szkolenie. To dobre podejście, bo mogłam nie wiedzieć o jakimś kursie, zwłaszcza jeśli prowadziła je firma zewnętrzna. Czasami zdarzało się tak, że sama coś proponowałam, wtedy menedżerka mówiła: dobrze, ale musimy zebrać grupę ludzi, bo to drogie szkolenie.

System szkoleń działa tam sprawnie?
Nie działałby tak sprawnie, gdyby nie system ewaluacji pracowniczych: każdy z nas – na ogół raz na miesiąc –  musiał odbyć superwizję z szefami, podczas której oceniał siebie. Przyznawaliśmy sobie punkty za poszczególne umiejętności – np. za kompetencje zawodowe i społeczne w skali od 1 do 10. Musieliśmy odpowiedzieć na pytania, jak się rozwijamy i jakie szkolenia zaliczyliśmy, czy jesteśmy odpowiedzialni w pracy, jak współpracujemy z kolegami oraz podopiecznymi. Obok tego zestawu, swoją ocenę umieszczał pracodawca. Co jakiś czas mogliśmy też anonimowo oceniać szefów – na tej podstawie zwolnili zresztą menedżerkę regionalną, odpowiedzialną za kilka ośrodków stowarzyszenia.
Ośrodek umożliwił mi realizowanie pasji, czyli terapię jogą.

To był pani pomysł?
Nie, już na pierwszej rozmowie, po analizie mojego CV menedżerki stowarzyszenia, powiedziały, że zapoznały się z dokumentami i wiedzą, iż w Polsce zajmowałam się terapią ruchową oraz jogą. A od dawna potrzebują takiej osoby jak ja, czyli joga therapist. Zapytały, czy zgodziłabym się prowadzić terapię jogą i zajęcia relaksacyjne dla podopiecznych z zespołem Aspergera na dwie trzecie etatu, według ułożonego przez siebie programu, a na jedną trzecią zajmować się tak, jak dotychczas, opieką nad osobami z autyzmem. Oczywiście, za wyższe wynagrodzenie. Bardzo się ucieszyłam. Od razu rozpoczęłyśmy szkolenie, żebym mogła napisać specjalny program terapii ruchowej pod kątem konkretnych podopiecznych. Skonsultowałam się – za ich aprobatą –  z moim nauczycielem jogi, przygotowałam plan, rozpisałam indywidualne i grupowe zajęcia, określiłam, jaki sprzęt będzie mi potrzebny, zasugerowałam, że kupię go w Polsce, bo jest równie dobry, a znacznie tańszy. Menedżerki zaakceptowały wszystkie moje propozycje. I  zaproponowały cały cykl darmowych szkoleń, który pogłębiłyby moją wiedzę na temat autyzmu oraz zespołu Aspergera.

Kto je prowadził?
Firma zewnętrzna –  osoby z czwartym i piątym NVQ, kadra medyczna, psychiatrzy. Poznawałam pełen zakres zachowań aspergerowców i autystyków, przeszkolono mnie także z języka migowo-symbolicznego używanego w kontaktach z chorymi. Była to wspaniała możliwość nauki, przeczytałam chyba wszystkie książki z biblioteki na temat obydwu tych schorzeń. Raz w miesiącu jeździłam też do Warszawy na konsultacje z moim nauczycielem jogi. Stowarzyszenie chciało, żebym uzyskała drugi poziom NVQ, chociaż nie miałam jedynki, ale na podstawie wszystkich certyfikatów, które uzbierałam, mogłam to zrobić. Zaczęłam kurs na dwójkę – szkoliła mnie osoba z najwyższego pionu kierowniczego, która specjalnie po to przyjeżdżała do ośrodka. Nie zdążyłam jednak ukończyć kursu, bo zaszłam w ciążę i wróciliśmy do Polski.

Wykorzystała pani w kraju to, czego się nauczyła w Anglii?
Zaczęłam się zgłaszać do organizacji i instytucji, które pracują z autystykami. Wszędzie byłam wyśmiewana: „Pani chyba żartuje, przecież z wykształcenia jest pani antropologiem społecznym. Trzeba mieć pięć lat studiów z pedagogiki specjalnej, a nie jakieś certyfikaty. My tu nie robimy żadnych tańców i hulanek z podopiecznymi!”. I ja tę wiedzę nabytą w Anglii w Polsce po prostu zmarnowałam. Szkoda. Po roku takiego „bujania się” założyłam własną szkołę jogi. Na swojej stronie napisałam, że pracowałam w Anglii z autystykami jako joga therapist. Miałam wiele telefonów i maili od rodziców,  którzy potrzebowali podobnej terapii, bo ich dzieci nigdy takich zajęć nie miały. Prosili, żebym chociaż pokazała im kilka ćwiczeń relaksacyjnych, które pomogłyby wyciszyć dziecko, gdy wpada w agresję. Mówili, że z rehabilitantami nie mają żadnej komunikacji, bo albo dziecko się ich boi, albo rehabilitant boi się dziecka.
Pracowałam także z kobietami w ciąży –  miałam szkolenie w Fundacji „Rodzić po ludzku”. Teraz z koleżanką psycholożką organizujemy warsztaty jogi i relaksacji dla rodziców oraz przyszłych rodziców, mamy też zajęcia w szkołach. Oczywiście jest to zajęcie dodatkowe, hobbystyczne, od kilku zawodowo realizuję się już jako badacz, czyli zgodnie z magisterskim wykształceniem. Cały czas uczę się czegoś nowego, szkoda tylko, że w Polsce zdobywanie wiedzy tak mało popłaca.

Wiadomości

O walidacji w teorii i praktyce w gronie ekspertów

O walidacji w teorii i praktyce w gronie ekspertów

16 października w ośrodku CEZAMAT odbyła się, zorganizowana przez IBE, konferencja Walidacja w Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji − od…

Więcej...
Zapraszamy na 9. Forum Rozwoju Mazowsza

Zapraszamy na 9. Forum Rozwoju Mazowsza

Już po raz dziewiąty Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych organizuje Forum Rozwoju Mazowsza. To najważniejsze w województwie mazowieckim…

Więcej...
Konferencja - Walidacja w Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji - od założeń do praktyk

Konferencja - Walidacja w Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji - od założeń do praktyk

Wydarzenie jest skierowane do instytucji certyfikujących funkcjonujących w ramach wdrażanego w Polsce Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji (ZSK) i podmiotów…

Więcej...
Rozwój kwalifikacji w branży motoryzacyjnej

Rozwój kwalifikacji w branży motoryzacyjnej

Rozwój innowacyjnych kwalifikacji w branży motoryzacji dzięki Zintegrowanemu Systemowi Kwalifikacji był tematem seminarium, w którym wzięło udział niemal…

Więcej...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Animacja "Kwalifikacje na wyciągnięcie ręki"


Na portalu kwalifikacje.gov.pl  znajdziesz wszystkie oficjalne i najważniejsze informacje na temat  Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji. To strona dla każdego: pracownika, pracodawcy, ucznia, trenera czy osób zainteresowanych opisaniem kwalifikacji.

 

Animacja "Kwalifikacje dla wymagających"

Po co w ogóle jest Zintegrowany System Kwalifikacji? Czym  w ogóle są te kwalifikacje? Jak wygląda ich opisywanie? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w powyższej animacji.



Cykl audycji TV „Kwalifikacje dla każdego”


Jeśli ktoś planuje swoją ścieżkę kariery, szuka pracy lub chce zmienić obecną, szkoli innych, doradza przy wyborze kierunku edukacji, ten cykl audycji  będzie dla niego bardzo pomocny. Dowie się, w jaki sposób ZSK będzie działał i jak ułatwi życie uczącym się i pracującym Polakom.



 KRK na youtube

UŁÓŻ MNIE





MIiR